4 sierpnia 2016

Rihanna Anti World Tour. Długo zastanawiałem nad wybraniem się na występ gorącej Barbadoski. Moje niezdecydowanie zostało przezwyciężone niecałe cztery godziny przed wyjściem głównej gwiazdy wieczoru, czyli w momencie kupna biletu. Bałem się, że już go nie dostanę, ponieważ sprzedaż internetowa skończyła się kilka godzin wcześniej, jednak możliwość kupna biletu w Empiku, nie po raz pierwszy ratuje mi “życie”. Wracając szybko do domu, aby przygotować się na performance, cały czas zastanawiałem się co założyć. W końcu Rihanna to nie tylko gwiazda muzyki, ale także jest ikoną stylu. Uwielbiam jej odwagę w modzie, choć trzeba przyznać, że nie raz ociera się o kicz w czystej postaci. Docierając na Stadion Narodowy, na którym miało miejsce całe wydarzenie, byłem miło zaskoczony frekwencją, oraz byłem pod dużym wrażeniem stylu większości osób. W końcu tak jak się spodziewałem, to nie było tylko muzyczne wydarzenie, ale i modowe. Oczekując na wyjście Riri, zostaliśmy zaskoczeni ulewą, która mocno dała się we znaki większości uczestnikom. Ja miałem trochę szczęścia, otóż w momencie rozpoczęcia się deszczu, kupowałem napój alkoholowy, dzięki czemu cały czas byłem pod namiotem. Rihanna jak na prawdziwą gwiazdę przystało, kazała na siebie czekać, na szczęście spóźnienie trwało nie całe 30 minut. Dużym zaskoczeniem był dla mnie początek, Riri weszła w publiczność już przy pierwszej piosence “Stay”. Przyznam, że na początek spodziewałem się czegoś mocniejszego. Ale po dłuższym zastanowieniu uznałem, że miało to swój urok. Z każdą kolejną piosenką bawiłem się coraz lepiej. Gdy tylko tłum usłyszał takie hity jak: “Umbrella”, “Man Down”, “Rude Boy”, “Work” oraz "How Deep Is Your Love" / We Found Love”, zapomniał wreszcie o swojej godności i zaczął się bawić z całych sił. Pięknym momentem było również wykonanie “Diamonds” w świetle latarek wśród publiczności. Rihanna była w znakomitej formie, szczególnie wokalnej (z czym bywa różnie). Dzięki cudownej scenerii, oraz świetnym stylizacjom, zapamiętam jej występ na bardzo długo.  Osobiście zabrakło mi do szczęścia utworów, “Unfaithful” i “Dont’t Stop The Music”, a jedynym minusem było nagłośnienie, które jak zawsze zawodzi na PGE Narodowym. Drugim ważnym wydarzeniem w sierpniu są dla mnie Igrzyska Olimpijskie, które według mnie są najważniejszą sportową imprezą na świecie. Uwielbiam uczestniczyć w rywalizacjach, ale także je oglądać. Kibicować naszym reprezentantom z całego serca, oraz swoim ulubionym sportowcom (tak, mam na myśli Serenę Williams). W momencie przyznawania medali, zawsze powstrzymuję łzy wzruszenia, niezależnie od tego, kto wygrywa. Po prostu cieszę się razem z nimi, wiem ile trudu, wysiłku oraz wyrzeczeń ich to kosztowało, aby zdobyć medal IO i stanąć na podium. Bardzo im tego zazdroszczę.



look: ZARA
komin: Orsay
okulary: River Island















11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę koncertu, musiało być świetnie :)
    co do dzisiejszej stylizacji, w porządku a Ciebie porwałabym na sesję :)

    Mój blog famuart - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Stylizacja świetna! Zawsze marzyłam,aby pojechać na koncert Riri w tym roku się nie udało, ale kto wie może w przyszłym. :D

    W międzyczasie zapraszam do mnie :
    http://nati-nataliii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post, stylizacja także :D
    http://olussblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow świetna stylizacja ! Świetnie piszesz, będę wpadała częściej :)

    http://nataliakaczmarek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mało facetów z dobrym wyczuciem smaku na tych blogach, a tutaj taka perełka. Świetny look i zazdroszczę koncertu! :)

    Obserwuję i zapraszam do siebie http://flawlessgold.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna stylizacja ! Te spodnie są super ! :)

    http://nataliakaczmarek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Stylizacja nawet spoko, niestety nie mój typ ;d Ale piszesz super! :)
    http://werablogerkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama chętnie wybrałabym się na koncert RiRi gdybym miała nieco bliżej :)
    Stylizacja mega :)

    OdpowiedzUsuń